niedziela, 11 maja 2014

Niebieskie trampki 4 - " Życie jest okrutne"

 Stoję pośród zielonych, wysokich traw i wielobarwnych kwiatów. Lekki wietrzyk smaga moje włosy. Do moich nozdrzy dobija się mocny zapach, bardzo przyjemny, choć lekko drażniący. Patrzę się w niebo, lekko zachmurzone i przymykam oczy oddając się ciepłu słońca. Po chwili, przyciągnięty intensywną zielenią sosen, zbliżam się do lasku. Idę powoli, nie spiesząc się zbytnio. Po drodze mijam studnie. Nie jest ona jakaś szczególnie piękna. Ot, wykopana głęboka dziura w ziemi, otoczona małym murkiem zbudowanym z szarych kamieni. Jednak ma coś w sobie, coś co przyciąga i nie pozwala oderwać od niej wzroku. Obserwuję ją, do czasu. Nagle niebo spochmurniało. Wcześnieszy blask zastąpiła szarość i bardzo ciemny błękit burzowych chmur. Co się stało, że pogoda tak nagle się zmieniała? Rozglądam się, szukając odpowiedzi. Wtem ze studni wyłania się głowa mężczyzny. Cała obsmarowana błotem. Z kpiącym uśmieszkiem i ohydnym, wyrazem oczu. Postać podciąga się na rękach, aby za chwilę wyjść jedną, a potem drugą nogą ze studni. Po chwili zbliża się do mnie, aby wystawić swoje obślizgłe łapska w kierunku mojej twarzy. Nie mogę się ruszyć, gdyż nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Kiedy zdobywam się na siły by pobiegnąć, jest już jednak za późno. Czuję zaciskający się uścisk na mojej szyi. Próbuję złapać łapczywie oddech, miotam się w celu wyrwania. Jednak moje starania idę na marne. Uścisk na szyi tylko przybiera na sile. W tle słyszę śmiech, nie, rechot. Z moich oczu płynął łzy. Co się stało z tym wczesniejszym spokojem, zabawą. Gdzie one zniknęły?

  Obudziłem się cały zlany potem. Sięgnąłem po telefon i spojrzałem na ekran. 3:21 - trochę wcześnie. Wygramoliłem się z łóżka, kierując swoje kroki w stronę kuchni. Uważnie stąpałem po schodach, trzymając się kurczowo poręczy. Cały drżałem. Nie mogłem złapać spokojnie oddechu. Gdy dotarłem na miejsce, wyciągnąłem z lodówki wodę, pijąc ją łapczywie.
 - Co się stało, Gabryś? - usłyszałem głos mojej siostry z salonu - Nie możesz spać?
 - A ty ? - opowiedziałem pytaniem na pytanie - Czemu ty nie śpisz ?
 - Jacek przed chwilą do mnie dzwonił. Jest już w Warszawie. Nie chce mi się już spać, więc postanowiłam poczytać książkę. Teraz twoja kolej braciszku. Co Cię trapi ?
 - Koszmary. Wiesz jak je uwielbiam.
 - To wszystko przez wczorajsze wydarzenie, prawda ?
 - Też tak sądzę.
 Zapadła niezręczna cisza, lecz po chwili postanowiłem zawiązać jakąś rozmowę.
 - Leo, co czytasz ? - zapytałem się.
 - "Portret Doriana Graya". Zresztą, czytam to już czwarty raz. Chociaż tyle razy to przeczytałam, nie mogę się nadziwić jakie to piękne.
 - Właśnie, co Jacek robi w Warszawie ?
 - Pojechał do starych znajomych. Wiesz, powspominać stare czasy, kiedy tam mieszkał.
Zapadłą kolejna chwila ciszy.
 - Wiesz co? - przemówiłem
 - No co ?
 - Życie jest okrutne.
 - Czemu tak mówisz ?
 - A czy przypadkiem naprawdę tak nie jest ? - spytałem, patrząc na nią mądrymi oczami. - Czyż nie mam racji ? Życie nas nie oszczędza. Samo nas zabija.
 - Filozof - skwitowała mnie - Może masz w tym trochę racji.
 Kolejna chwila ciszy.
 - Wiesz co ? Pójdę się już położyć. Coś nagle zrobiłam się senna. - ziewnęła moja siostra. - Tobie też radzę się położyć. Może uda Ci się trochę wyspał. Nie chcę, żebyś wyglądał ja zombi. Moi znajomi przyjdą po południu. - uśmiechnęła się tajemniczo - Będzie dużo ciekawych ludzi. Dobranoc. - Po tych słowach ruszyła powolnym krokiem do swojego pokoju.
 Kiedy odgłos jej kroków ustał, podszedłem bliżej kominka, w którym się nadal paliło. Usiadłem przed nim i rozkoszowałem się miłym ciepłem. Prawdę mówiąc, nie miałem już ochoty spać. Sądzę, że nawet jakbym chciał, to nie dałbym rady tego zrobić. Długo tak siedziałem, wpatrując się z zafascynowaniem w buchające płomienie. Z tego transu obudziłem się dopiero, kiedy pozostał sam czarny popiół w kominku, a w salonie zapadła całkowita ciemność.  Spojrzałem na zegarek. 4:03 - może jednak spróbuje się położyć ?
 Zwlokłem się z podłogi. I poszedłem do mojego pokoju, aby później zasnąć.

 Obudziłem się o godzinie dziewiątej. Nie powiem, że noc należała do najprzyjemniejszych. Cały czas męczyły mnie rozmyślania. Czułem się tak, jakbym w ogóle nie spał.
 Słysząc odgłosy krzątania się mojej rodziny po domu, postanowiłem pójść do kuchni. Kiedy byłem na schodach, poczułem przyjemny zapach owsianki. Pewnie mama znowu uparła się na zdrowe śniadania. Zastałem przy stole moją siostrę, w pełni już ubraną, przeglądającą z przejęciem jakiegoś tabloida. Moja mama, jak przeczuwałem, gotowała śniadanie w kuchni.
 - Gdzie wybył tata ? - zapytałem
 - Poszedł do sklepu po mleko i bułki - Odpowiedziała mi, patrząc znad gazety - Mizernie dziś wyglądasz. Dobrze, że dziś ludzie przychodzą. Może Cię trochę rozruszam.

Praktycznie przez cały dzień nic nie robiłem. Czytałem książki, grałem na komputerze lub drzemałem na sofie. Ogólnie nic zbytnio nie miałem do roboty. Rodzice wyruszyli do pracy, a moja siostra wybyła na zakupy. Gdy wróciła do domu, od razu wygoniła mnie do pokoju, abym się przebrał. Trochę się ogarnąłem i wróciłem do salonu. Przyszło już trochę ludzi, jednak znałem wśród nich tylko jedną.
 - Hejka - usłyszałem przy uchu.
 - Nie skradaj się tak, Maciek. - odpowiedziałem mu - Właśnie, powiedziałbyś mi co za ludzie chodzą po moim domu? Coś twarzy nie kojarzę.
 - Spoko. Ta blondynka przy kominku to Sandra. Ma strasznie bogatych starych. Nie ma co. Kupują jej wszystko co zapragnie. Zachowuje się jak jaką księżniczka. Pierwszy rok studiów. Ta z którą rozmawia to Amelia, - tu wskazał na niską brunetkę w wielkich okularach - jest kimś w stylu " służąca księżniczki". Nie potrafi się Sandrze sprzeciwić. Słucha jej jak jakiegoś wielkiego boga. Jest w ostatniej klasie liceum. Chłopak siedzący na sofie to Daniel. Strasznie przyjacielski facet, ale rozmarzony. Mało towarzyski. Dziwię się, że w ogóle ty przylazł. Myślałem, że nie chce iść. No cóż, ktoś go musiał namówić .
 Maciek jeszcze przez chwilę przyglądał się twarzom ludzi pomieszczeniu. Miał kręcone, brązowe włosy oraz ciekawskie niebieskie oczy. Był wysoki, dużo wyższy ode mnie.
 Poznałem go rok temu na jednej z takich oto imprez, które organizuje moja siostra. Siedziałem w tedy w kącie, nie znając nikogo. On z ciekawości podszedł do mnie i tak właśnie rozpoczęła się nasza znajomość. Był niezwykle towarzyski, znał mnóstwo ludzi, przynajmniej tak wynika z moich obserwacji.
 Po przebadaniu wszystkich twarz ludzi w salonie, opisał mi : imię, nazwisko, zajęcia, charakter i wiek każdej z nich. Czy każdej , nie pamiętam. Nie zwracałem na te osoby żadnej uwagi.

 Impreza zakończyła się wcześniej niż myślałem. Albo mi poprostu tak czas szybko mijał. Prawie nikt mnie nie zainteresował. Prawie ... Jeden chłopak, bodajże Remigiusz, jak usłyszałem z jednej z rozmów. Ciągle sprowadzał na siebie uwagę. To dziwnym zachowanie, to opowiadając o  przejmujących wydarzeniach i faktach wyciętych z jego życia. Chłopak na pierwszy rzut oka kłamał. Bardzo dobry przykład rasowego mitomana. Wiele rzeczy z jego opowiadań, nie zgadzała się z wcześniejszymi słowami. Dobrym przykładem jest sytuacja, gdy najpierw jednej osobie mówi, że ma siostrę w Stanach. Następnej wciska kit, że jest jedynakiem. Kolejna dowiaduje się, że ma młodszego brata. Taką właśnie przeplatankę sobie wytworzył. Cóż, nie dziwota, że tak kłamał. Jak ktoś już raz skłamie, to musi to robić nadal.
 Szczerze powiedziawszy, nie wiem czy ktoś oprócz mnie zorientował się, że chłopak coś kręci. Potrafił dobrze manipulować ludźmi, wręcz perfekcyjnie.

 I tak oto, po tym pamiętnym  weekendzie nastał poniedziałek. Trzeba było się zebrać do szkoły. Pocieszająca myśl była taka, że majówka nadchodziła wielkimi krokami. Nie chodzi o to, że nie lubię szkoły. Po prostu, nie przepadałem za ludźmi z mojej jakże "cudownej" klasy. Było bodajże tylko kilka osób, którymi nie gardziłem. Reszta to same patałach, popisujące się, kłamiące, oszukujące. Ogólne - nie warte zachodu. Pomyśleć, że czekały mnie jeszcze dwa lata tułaczki w tym zapyziałym liceum. Chociaż, do naszej szkoły miała podobno przyjść jakaś nowa "atrakcja". Mianowicie, chodzi o nowego ucznia, czy tam uczennice. Ta tajemnicza osóbka powinna pojawić się w naszej szkole pod koniec maja.

 ***

 Heyo, co tam u was ? ^^ Na pierwszym miejscu - przepraszam za długą nieobecność. Mam nadzieję, że jeszcze o mnie nie zapomnieliście.
 Podoba wam się nowy wygląd bloga ? Ja osobiście uważam, że jest ogólnie lepszy niż tamten wcześniejszy.
 Postanowiłam, że zabiorę się za pisanie. Coś się rozleniwiłam.
 Piszcze w komentach, czy wam się spodobało.
Pozdrowienia i do następnego razu :*
 P.S. Zaczęłam dłuższe rozdziały pisać XD