piątek, 14 lutego 2014

Niebieskie Trampki 2 " Bogu dzięki !!! "

Nie wiem, ile czasu minęło, zanim się ocknąłem. Równie dobrze mogło to być 10 minut, jak i 1 godzina. Obudziłem się w jego ramionach. Było mi tak ciepło. Momentalnie wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Myślę, iż właśnie tym jednym ruchem się zdradziłem.
- Och. Widzę, że już się obudziłeś. - usłyszałem tajemniczy głos. - Wszystko w porządku ?
 Po tych słowach podszedł do najbliższej ławki, i położył mnie na niej. Ja natomiast przetarłem swoje zaspane oczęta i przemieściłem się do pozycji siedzącej. Miałem zamiar wstać, jednak ból prawej stopie uniemożliwił mi ten ruch. Zasyczałem i po moim policzku, spłynęła jedna łza. Nieznajomy natychmiast wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłem za nią szukając oparcia. Złapał moją prawą rękę i przewiesił  ją sobie na ramieniu.
 - Choć, pomogę ci. A tak poboczem - kontynuował - Jak masz na imię?
 - Gabriel, a ty ?
 - A co jeśli ci nie powiem? - jego wzrok spotkał się z moim mocno poirytowanym wyrazem twarzy - No dobra, dobra. Jestem Arek. Widzę, że nie jesteś całkiem rozmowny.
 - Tak już ma natura. Nie jestem dość mocno otwarty przed ludźmi, których prawie w ogóle nie znam. Szczerze mówiąc jestem trochę zdenerwowany tą sytuacją.
 - Naprawdę ? Nie widać tego po tobie. - skwitował - A co do twojej stopy. Chodźmy może do szpitala ?
 - Nie trzeba, przestaje mnie powoli boleć. Ale mam do ciebie jedną prośbę - mógłbyś odprowadzić mnie pod dom ?
- Nie ma problemu - oczywiście jak mnie pokierujesz.
- Dobra, teraz skręć w prawo ... Na następnym skrzyżowaniu w lewo ... Dobra teraz ...
- Gadasz jak jakiś GPS. - przerwał moje wyjaśnienia.
- Cicho bądź i słuchaj ...
 Tak oto minęła nam droga do mojego domu. Nie zabrakło w czasie niej śmiechów i chichów. Naprawdę świetnie się bawiliśmy. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. W niedługim czasie trafiliśmy pod mój dom. Nadszedł czas pożegnania.
- Dasz radę stać sam na nogach ? - zapytał się mnie Arek.
- Umm. Chyba tak. Do drzwi powinienem dać radę pokuśtykać. Na 100 % w  domu jest moja siostra, więc mi pomoże.
- Okee. To zostawię cie już. Twoja siostra się pewnie martwi. Jest już późno.
- Twoi rodzice także.- opowiedziałem kuśtykając w kierunku drzwi.
- Nie sądzę. - usłyszałem cichy szept. Chyba lepiej będzie, jeśli udam, że tego nie słyszałem.
 Zatrzymałem się przy wejściu do domu i odwróciłem się do tyłu, żeby przegnać się z nowo poznanym znajomym.
- To do zobaczenia !!! - mówiąc ( a raczej krzycząc) to na mojej twarzy automatycznie pojawił się wielki banan, a moja prawa dłoń podniosła się do góry w geście pożegnania.
- Do zobaczenia. - ostatni raz tego dnia usłyszałem ten głos - Może się jeszcze kiedyś zobaczymy.
 Po tych słowach wszedłem do domu.
- Co to za przystojny kolega ? - usłyszałem głos 20-latki z kuchni. - Nigdy go nie widziałam !
- Aaaaaa ... Długa historia. Zrób mi herbatę, to ci opowiem siostrzyczko.
- Owocową czy zwykłą ?
- Zwykłą.
 Po paru minutach moja siostra przyszła z dwoma kubkami gorącego napoju w rękach. Podała mi jeden z kubków, upiłem łyk i zacząłem jej powoli opowiadać, co takiego ciekawego dziś się wydarzyło ...


 Hejo >.< Oto kolejna części opka Ancka. Jeśli są tu jakieś błędy, albo nie możecie się odczytać z takich i takich powodów, to piszcie swe zażalenia w komentarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba <3